piątek, 6 lipca 2012

Wyjazd I - trasa Kosinowo - Przecławice-Piekary

Dzisiaj odbyła się moja pierwsza podróż. Wyjazd z miejscowości Prusice i przejazd przez wsie: Kosinowo, Przecławice, Piekary, Świerzów, Kopaszyn i powrót do Prusic.

Trasa została zapisana dzięki Endomondo, zapis możecie znaleźć tutaj: http://www.endomondo.com/workouts/69353507

Podróż trwała niecałe 2 godziny, w tym czasie udało mi się przebyć dystans 17,94 Km

 Już na samym początku (po niecałym kilometrze) trasa sprawiała problemy, udało się jednak ominąć tą ogromną kałużę.


 Pierwsze wzniesienie przed Kosinowem, na zdjęciu wygląda dość niepozornie, jednak wiele ludzi zsiada tutaj z roweru i prowadzi pojazd do wioski piechotą.


 Wjazd do wioski. Stara pordzewiała tablica informuje o znajdującym się tutaj kiedyś PGRze podlegającym pod wieś Krościna Mała.

 A tutaj stare budynki gospodarcze, jeśli się nie mylę był tutaj kiedyś kręcony kadr do jakiegoś filmu (chyba do "Wyjścia Awaryjnego"). Dzisiaj budynek już tylko straszy i grozi zawaleniem.


 Drugi stromy podjazd, tutaj teren jest bardziej wymagający, ale za to widok z góry szybko rekompensuje zmęczenie:



 Łąki na których wypasają się krowy z gospodarstwa prowadzonego obecnie w Kosinowie.


 A tutaj kamień, pod którym z pewnością znajduje się skarb Hittlera (wyryty krzyżyk jednoznacznie na to wskazuje, tutaj musi coś być ;) ), jednak zawsze zapominam wziąć ze sobą saperkę, może którymś razem... ;)


 Gdyby ktoś szukał tego kamienia, to znajduje się w pobliżu tego dziwnego drzewa.



 A tutaj widoki na łąki z perspektywy oznaczonego kamienia. Warto zatrzymać się na chwilę aby popatrzeć. Na następnym zdjęciu widok zza rzędu drzew znajdujących się po środku ostatniego zdjęcia:



 Udało mi się nawet znaleźć punk widokowy, dziwne bo często tutaj bywałem i nigdy nie zauważyłem tej ambony, a nie jest "świerzo" postawiona.




 Kilka widoków z góry na nie skażoną cywilizacją naturę.


 W oddali widać cel mojej podróży: wysoką więżę o  stalowej konstrukcji. Droga pod górę jest bardzo stroma, niestety coś w telefonie się popsuło w wyniku czego urządzenie reagowało na wciśnięcie czegokolwiek zrobieniem zdjęcia. Nie chcąc wyłączać endomondo, zablokowałem klawiaturę, a szkoda, bo chciałem zmierzyć kąt pochylenia, trudno, może innym razem. Dodam tylko, że nie dałem rady podjechać rowerem, musiałem więc zsiąść z roweru i pchać pod górę. Wczorajsze silne opady deszczu sprawiły, że miejscami ześlizgiwałem się w dół.


 Widok z góry na jedną z dróg, dzisiaj podchodziłem drogą na prawo od ciemnego drzewa, kiedyś jednak tej drogi nie było, tylko ta widoczna na zdjęciu. Trzeba tutaj było mieć naprawdę sporo odwagi, żeby rozpędzić się i zjechać bez hamowania, jest tutaj nie tylko stromo, ale też jest dużo nierówności, dziur, bardzo głębokie koleiny (po wjechaniu na taką, pedały ustawione w pozycji poziomej szorują o boki).


 A tutaj wieża widziana z drogi. Nie oparłem się pokusie podejścia bliżej i zrobienia kilku zdjęć.



 Tabliczka ostrzega o niebezpieczeństwach związanych z przebywaniem w obszarze wieży.



 Cała konstrukcja zamocowana jest z trzech stron, po każdej kilka stalowych lin utrzymujących ją w pionie.


 Miejscami droga naprawdę kazała się poważnie zastanowić, jak stąd wyjechać.


 Po drodze piękny sad krzyczący, aby zrobić mu zdjęcie.


 Ostatni widok na wieżę i jadę dalej.


 Tym sposobem dojeżdżam do Przecławic. Jadąc długo w takim terenie, widok asfaltu to jak zbawienie.



 Wjazd do Przecławic, ja jadę w drugą stronę.


 Po ok. 2 kilometrach docieram do wsi Piekary, całe 2 kilometry z góry, niestety ubłocone koła nie pozwalają na szybką jazdę, po rozpędzeniu się błoto od razu zaczyna odrywać się od opon i strzela w twarz, całe 2 kilometry hamowania, ale nie trzeba było pedałować.


 Piekary to naprawdę mała wieś, a telefon tutaj nie działa. Idealne miejsce na wypoczynek.


 Na końcu wsi rozdroże, drogą w prawo wiedzie droga przez las. Ok. 2 km w głębokim piachu, a koniec drogi znajduje się przed pierwszym wzniesieniem (przed wsią Kosinów). Dlatego decyduje się na drogę po lewej stronie.


 Wczorajsza ulewa zostawiła tutaj niezły znak na piaszczystej drodze. Na szczęście piach jest wilgotny, więc koła roweru nie grzązną, jedzie się dość gładko.



 Natura jest naprawdę piękna. Pierwsze zdjęcie ma w sobie odrobinę tajemniczości, będzie z tego dobra tapeta na pulpit.


 Jazda po polach bywa trudna, szczególnie kiedy gryzą końskie muchy, dlatego cieszy widok cywilizacji. Na zdjęciu wieś Świerzów.


 Jeszcze jeden raz rzucam spojrzenie do tyłu i jadę dalej.


 Zaraz za Świerzowem Kolejna wieś, Kopaszyn.


 Tutaj, po prawej stronie w lasku znajdował się kiedyś tajemniczy obiekt: szklarnia. W środku lasku, w cieniu a w środku sznurki i powieszone na nich ubrania wyglądające tak, jakby ktoś je powiesił co najmniej kilka lat wcześniej.


Dojeżdżam do Prusic, jeszcze kawałek i kończy się moja wycieczka.

Następny wyjazd w następny piątek. Tym razem wybiorę się do miejscowości Jamnik, znajdującej się na obrzeżu Doliny Baryczy. Mam nadzieję, że uda się uchwycić na zdjęciach żurawie. Jeśli starczy sił, to zahaczę jeszcze o Rudę Żmigrodzką, tam też jest kilka ładnych stawów.

Do następnego piątku...

3 komentarze:

  1. Zaciekawił mnie ten blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, staram się opisywać trasy w miarę dokładnie i robić tyle zdjęć ile się da. Jak już pisałem, następny wyjazd w piątek więc zapraszam w piątek ok. godziny 22:00.

      Usuń
  2. Poniekąd ja również jak tylko mam jakąś okazję to właśnie wtedy staram się jechać gdzieś przed siebie. Tym bardziej, że jak wypożyczę przyczepę kempingową od https://autocampingi.pl/ to myślę, że nic mnie nie zatrzyma.

    OdpowiedzUsuń