Dzisiaj nastąpiła pewna zmiana planów, pierwotnie miałem jechać do Żmigrodu, ale konieczność wizyty u lekarza z moją córką przekreśliła możliwość wyjazdu. Żmigród jest dość daleko, więc czasu było już za mało aby odbyć taki długi wyjazd. Już miałem zostać w domu i nigdzie się nie ruszać, ale kolega na gadu gadu podsunął mi pomysł na inny wyjazd - znacznie krótszy i możliwy do zrealizowania w krótkim czasie, który mi pozostał. Długo nie myśląc wsiadłem na rower i pojechałem do Obornik Śląskich na górę Grzybek, miejsca którego jeszcze nigdy nie odwiedziłem, pomimo tego że mieszkam tak blisko. Przed samym wyjazdem zlokalizowałem na mapie cel mojej podróży, co pozwoliło mi wybrać odpowiednią drogę do Obornik. Przesyłam link do endomondo: Endomondo
Przebyty przeze mnie dystans to ok. 24,5 Km w czasie 1 godziny i 45 minut.
Z początku myślałem, że wycieczka będzie raczej przejazdem sportowym, na którym jedynym ciekawym miejscem wartym zrobienia kilku fotek będzie sama góra. Czy się myliłem? To wyjaśni moja dalsza część mojej relacji.
Tutaj widzimy szczyt o wysokości 217 m.n.p.m. Zdjęcie zrobiłem zaraz po wjeździe na górę, która jest dość stroma. Zmęczenie zaćmiło moją uwagę i nie zwróciłem uwagi, że nie uchwyciłem krzyża na tej stalowej konstrukcji :)
Obok krzyża znajduje się spokojne miejsce do wypoczynku, 2 stoliki z ławeczkami. Bardzo dobre miejsce aby usiąść i popatrzeć na widoki, jakie zapewnia nam góra.
Poniżej zdjęcie zachodniej części Obornik Śląskich widzianej z góry.
Tutaj mamy widok na centralną część miasta.
Na tym zdjęciu, w oddali widać daleko na horyzoncie wysoki budynek. Jest to Sky Tower we Wrocławiu. Na lewo od niego most Rędziński, a na lewym brzegu fotografii ledwo widoczne lampy stadionu.
Zjeżdżając kawałek w dół w stronę miasta trafimy na głaz Holteia.
A poniżej, stojąc plecami do głazu widać drogę, którą można tutaj dotrzeć. Ja niestety nie znałem wcześniej tego miejsca i na górę wjechałem od strony ulicy Orkana.
Wracam na górę i wjeżdżam w las. Moją uwagę zwróciły drzewa, których znaczna część korzeni nie znajduje się pod ziemią, tylko nad nią.
Zjeżdżam w dół i trafiam do wjazdu do Obornik od strony Kuraszkowa. Miejsce na zdjęciu poniżej wywołuje u mnie wspomnienia z takich gier jak Medal Of Honor (pierwszej części) oraz Call Of Duty (również pierwsza część). Miejsce to jest zbiornikiem wody czystej.
Kieruje się dalej wzdłuż drogi ułożonej z betonowych płyt i trafiam w miejsce magiczne:
Leśny tor zjazdowy. Miejsce o którego istnieniu nie miałem pojęcia. Są tutaj hopki, wystające korzenie, drogi profilowane, przejazdy przez strumyk, a wszystko to na dość stromym terenie. Tutaj naprawdę można poszaleć, prędkość zjazdu jest oszałamiająca, ale głos rozsądku każe mi zwalniać co jakiś czas. Drogi w lesie bukowym w Trzebnicy zrobiły na mnie wrażenie, ale są niczym w porównaniu z tym torem. Tutaj doznania są 5x bardziej intensywne, a zjazd trwa długo. Niestety przejażdżka tędy jest tak przyjemna, że ani myślałem o zatrzymaniu się i zrobieniu większej ilości zdjęć :)
Na końcu zjazdu trafiłem na stare zabudowania. Obiekt jest pod ochroną konserwatora zabytków. Jest również własnością prywatną, nie można więc wejść za siatkę.
Tuż obok znajduje się drugi budynek, również w posiadaniu osoby prywatnej.
W tym miejscu zaczyna się ulica Parkowa.
I tutaj również kończy fotograficzna część mojej relacji. Stąd kieruje się do domu, wracając tą samą drogą.
Od samej ulicy Parkowej czeka mnie tylko wjazd pod bardzo długie wzniesienie do Siemianic i dalej jest już tylko z górki. Udaje mi się wykręcić całkiem dobre tempo, od ulicy parkowej do Prusic dojeżdżam w 25 minut. Prędkość niejednokrotnie przekraczała 30 km/h.
Z początku zakładałem dość nudną wycieczkę poza samym grzybkiem, ale nawet w tej chwili jestem wciąż pod wrażeniem leśnego toru. Każdemu mieszkającemu w okolicy polecam przejażdżkę do tego miejsca. Oczywiście niezbędne są tutaj sprawne hamulce :)
Na sam koniec zagadka, kto odgadnie bez zaglądania do googla, gdzie jest Korea? Nie chodzi mi o państwo/państwa a o małą wioskę, koło której blisko dzisiaj przejeżdżałem.
W przyszłym tygodniu kolejna próba ataku na Zespół Pałacowy w Żmigrodzie. Mam nadzieję, że tym razem się uda.
Wakacje niedługo się kończą, chyba trzeba będzie zmienić nazwę i adres bloga :) Z początku myślałem, że ograniczę się tylko do zdania relacji z kilku podróży w czasie wakacji, jednak stara miłość nie rdzewieje - ja po prostu uwielbiam jeździć rowerem i nie zamierzam przestać :) Kiedy przejdę na nową domenę, poinformuję was o tym w osobnym wpisie, ale czeka mnie sporo pracy z przenoszeniem wszystkich postów.
Do następnego piątku.
Fajny blog
OdpowiedzUsuńobserwuje go = rewanż z twojej strony ;)
http://mahiszka1234.blogspot.com/
Fajnie tu, liczę na rewanzyk.
OdpowiedzUsuńhttp://pixxel.blog.pl/
Jak obiecałam dodam komentarz i dodałam, naprawdę fajny blog, taki kreatywny ;3
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem każdy wyjazd może być fajny jeśli oczywiście lubimy zwiedzać. Ja jestem zdania, że również fajnie jeździ się za granice. Jak dla mnie dość ważną kwestią jest to co napisano w https://kioskpolis.pl/winiety-gdzie-je-kupic-i-ile-kosztuja/ czyli ile kosztują i gdzie można kupić winiety.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń